Przetwory pasteryzuję bez gotowania słoików w garnku. Z tym patentem to dużo prostsze
Suchą pasteryzację pokazała mi sąsiadka. Sama poznała ją dzięki swojej ciotce, która co roku przygotowuje ogromne ilości przetworów. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym, by istniała inna opcja zabezpieczania słoików z pysznościami niż gotowanie ich w garnku z wodą, więc byłam więcej niż zaintrygowana. Okazało się, że patent jest banalny.
Na czym poleca sucha pasteryzacja?
Sucha pasteryzacja to nic innego jak poddanie przetworów działaniu wysokiej temperatury w suchym środowisku. W domowych warunkach oznacza to po prostu skorzystanie z piekarnika. Przetwory w słoikach ustawiasz na blasze tak, aby się nie stykały i trzymasz w temperaturze 120-130 stopni Celsjusza przez 30-40 minut. Po tym czasie wyjmujesz je, studzisz i już – są zabezpieczone na zimę.
Prosta technika ma tylko jedną wadę – nadaje się jedynie do przetworów zamkniętych w słoikach z nakrętką typu twist-off. Naczynia z elastyczną gumą nie będą odpowiednie. Wysoka temperatura elementom nieszklanym niestety może nie posłużyć i istnieje ryzyko, że proces pasteryzacji wyrobów w takich słoikach nie przebiegnie prawidłowo.
Jakie są zalety suchej pasteryzacji?
Zaletami suchej pasteryzacji są prostota i szybkość. W porównaniu do gotowania słoików w garnku – nazywanego też pasteryzacją mokrą – zabezpieczasz więcej przetworów na raz. Słoiki ustawione w garnku nie mogą stykać się ze sobą ani ze ściankami naczynia, więc zwykle jednorazowo możesz pasteryzować 3-4 duże słoiki.
W piekarniku przetworów na blasze ustawisz znacznie więcej, a posprzątanie kuchni po tej procedurze też nie będzie kłopotliwe, bo nie ma tu wody, którą trzeba wylać czy powycierać. Nie dziwię się sąsiadce i jej ciotce, że przy dużej liczbie słoików z przetworami na zimę stawiają na suchą pasteryzację. Oszczędzają w ten sposób sporo czasu i pieniędzy.